KTO SIĘ BOI PIERWSZEGO WRZEŚNIA?

ODLICZANIE DO PIERWSZEGO SZKOLNEGO DZWONKA

Za dziesięć dni zacznie się nowy rok szkolny – dla niektórych dzieci pierwszy, dla innych kolejny. Uczniowie są przejęci, zaciekawieni, uradowani (rozpocznie się szkolna przygoda, spotka się koleżanki i kolegów, będą wycieczki, nieznane przedmioty, interesujące wyzwania) lub rozżaleni, zniechęceni, zmartwieni (znów trzeba będzie wstawać z samego rana, pojawią się zadania domowe, sprawdziany i odpytywania, zostanie mniej czasu na zabawę i hobby). Czasem radość miesza się z żalem. Wszyscy w jakimś stopniu znamy to z własnych doświadczeń z czasów szkolnych.

A rodzice? Rodzice są przede wszystkim zestresowani, zaniepokojeni, mniej lub bardziej pełni obaw. Szkolne wydatki (w końcu liczne zeszyty i książki nie mogą wylądować w jakimkolwiek plecaku, trzeba się postarać o taki z Elsą, „Epoką lodowcową”, „Monster High” lub „Angry Birds”) to jedna przyczyna. Druga – to pytanie, jak dziecko odnajdzie się w nowym środowisku, w następnej klasie, wśród rówieśników i nauczycieli. A trzecia – niekiedy najistotniejsza – to troska o to, jak dziecko sobie poradzi.

Kolejny rok szkolny: dużo nauki, dużo zadań domowych, dużo wymagań, dużo sprawdzianów, dużo spraw do przypilnowania, dużo odpowiedzialności do udźwignięcia, i przez dziecko, i przez rodzica. Dużo, dużo, wszystkiego dużo – tylko czasu mało, z każdym rokiem coraz mniej.

Który rodzic nie doświadczył choć raz uczucia, że w roku szkolnym doba jest za krótka, by to wszystko ogarnąć? I choć raz nie spojrzał na swoje dziecko ze współczuciem, myśląc o czekających jeszcze słówkach do wkucia, lekturach do przeczytania, zadaniach do rozwiązania? A chciałoby się jeszcze temu dziecku pozwolić na zabawę na podwórku, wycieczkę rowerową, wspólny wypad do kina czy odwiedziny u babci, prawda? A może nawet na osiągnięcie choćby niewielkiej przyjemności z nauki i zdobywanej wiedzy? O lepszych ocenach nie mówiąc.

ZA NASZYCH CZASÓW...

Pamiętacie swój pierwszy dzień w szkole? Większość z nas z jakiegoś powodu się cieszyła: bo wreszcie szliśmy do szkoły, tak jak ci „duzi” (na przykład trzecioklasista z sąsiedniej klatki schodowej), bo dostaliśmy ładny tornister, wymarzony piórnik lub zeszyt z ulubioną postacią z bajki, bo w klasie miały być osoby z naszego podwórka, bo już się umówiliśmy na wspólne siedzenie w ławce z najlepszą koleżanką / najlepszym kolegą, bo miała być gra na flecie i malowanie farbami, bo pani nauczycielka miła i uśmiechnięta, bo... wiele było przyczyn.

Później nadszedł czas pierwszych lekcji, pierwszych sprawdzianów ze zdobytej wiedzy, pierwszych lepszych i gorszych ocen. Aż z czasem u części z nas entuzjazm do szkoły i do nauki osłabł (lub zupełnie zaniknął), a lekcje, zadania domowe i prace klasowe stały się synonimem najgorszego koszmaru, jaki można było zgotować małemu człowiekowi.

A teraz obserwujemy własne dzieci, które powtarzają znany nam schemat: najpierw entuzjazm, potem zniechęcenie, najpierw wulkan energii, potem znużenie i zmęczenie, najpierw radosne wyciąganie rąk do nowych wyzwań, potem uparte odsuwanie wykonania ponurych obowiązków na ostatnią chwilę.

UCZNIOWIE XXI WIEKU, CZYLI ZMAGANIA Z RZECZYWISTOŚCIĄ

Dziś jednak dzieci mają na głowie zwykle więcej, niż my w ich wieku. Do tego żyją w społeczeństwie zalewanym informacjami przekazywanymi przez nowe technologie, w świecie komunikacji słowno-obrazkowej, a nieraz bardziej obrazkowej niż słownej, w konkurujących ze sobą przestrzeni realnej i przestrzeni wirtualnej.

W czasach SMS-ów i tekstów ograniczanych chętnie do dwóch-trzech ekranów monitora dziecko dostaje zadanie: przeczytaj grubą książkę (tak, dziś i kilkudziesięciostronicowa opowieść to gruba książka). W momencie gdy jesteśmy bombardowani ze wszystkich stron nowymi i nowymi wiadomościami, które na zmianę przyciągają naszą uwagę, dziecko słyszy: skup się, skoncentruj się. W szalonym pędzie, w którym na co dzień żyjemy, dziecko próbuje pogodzić konieczność szybkiego przyswajania materiału z wymagającym czasu i umiejętności jego zapamiętaniem, zrozumieniem i samodzielnym przetworzeniem.

A my próbujemy mu w tym wszystkim pomagać – i często czujemy się jeszcze bardziej bezradni.

PROGNOZA NA WRZESIEŃ: EDU

Właśnie w takich momentach do akcji wkracza Akademia Umiejętności EDU. Dlaczego, w jaki sposób, gdzie i kiedy – dowiecie się w kolejnych postach.

Blog „EDU Szczecin” powstał dla rodziców pragnących wspomóc dzieci w szkolnych wyzwaniach, dla uczniów marzących o tym, by nauka oznaczała mniej udręki i wysiłku, a więcej przyjemności i satysfakcji, dla osób szukających atrakcyjnej oferty edukacyjnej – jednym słowem dla wszystkich pod jakimś względem zainteresowanych rozwojem.

Będziemy tu zamieszczać relacje z zajęć, rozmowy z ciekawymi ludźmi, zdjęcia, wypowiedzi rodziców i uczniów, inspirujące myśli, recenzje książek, tytuły przydatnych poradników i artykułów, porady edukacyjne... i wiele innych. Zaglądajcie do nas i sami zobaczcie, co dla Was przygotujemy w każdym tygodniu.